czwartek, 17 września 2015

Prolog




-To najlepsze wydarzenie w mieście od czasu urodzin Lydii Martin. Hej, Lydia, wyglądasz jak... jakbyś właśnie mnie ignorowała.*

Uśmiechnął się pod nosem, choć bycie niewidzialnym w jej oczach wcale nie napawało go szczęściem.Ubóstwiał tę dziewczynę od lat, a ona wciąż nie zwracała na niego najmniejszej uwagi. Panna Perfekcyjna miała ważniejsze sprawy na głowie niż spoufalanie się z klasą niżej. Ale to nie zmieniało faktu, że nie był w stanie jej sobie odpuścić.

Dlaczego?

Cóż, to pytanie biło, krzyczało załamywało się w jego głowie już od dobrych kilku lat. Lubił tajemnice, a Lydia Martin zdecydowanie była jedną z nich. Nie wierzył jej. Nie wierzył w tę całą perfekcyjność, powierzchowność, a już zdecydowanie nie wierzył w głupotę. Bo przecież Panna Perfekcyjna nie powinna zaprzątać swojej ślicznej główki niczym mądrym, a Lydia to akurat skrycie robiła.

Skupiał uwagę. Słuchał jej. Zapamiętywał. **

I choć tamtego dnia, bardziej niż kiedykolwiek wcześniej, powinien ją sobie odpuścić, to jeszcze bardziej zapragnął poznać jej twarz, której nie kryła już żadna maska.

A wszystko wydarzyło się bardzo szybko.

Była lekcja matematyki, na której w pierwszym dniu szkoły zdążył zająć miejsce tuż obok niej. Nauczyciel mówił w swoim języku, którego połowa klasy nie potrafiła zrozumieć, a on siedział cicho to przyglądając się to profesorowi, to swojej sąsiadce, to tablicy.

Wszystko było zupełnie normalnie, dopóki pewna dziewczyna o
truskawkowo-blond włosach ni stąd ni zowąd nie zaczęła krzyczeć.

Ten dźwięk był przeraźliwy, zaskakujący i dziwnie pusty. Miała otwarte oczy, które w ciągu ułamka sekundy stały się miejscem narodzin łez. Wszyscy patrzyli na nią, ale ona chyba pierwszy raz nie zwracała na to uwagi.

W końcu ucichła trzymając ręce na brzuchu, oddychając głęboko i pusto patrząc w przestrzeń.

-Lydia, co się...? - zaczął nauczyciel, ale ona, przerażona, szybko zaczęła rozglądać się dookoła. Wstała i pobiegła w stronę wyjścia z sali.

W klasie zapanował szum, Stiles rozejrzał się po ludziach wstając z ławki. Jackson, jej chłopak, miał zdegustowaną minę, przecież jego status Pana Perfekcyjnego przez zachowanie Pani Perfekcyjnej, która nie zachowała się perfekcyjnie, mógł ulec samozniszczeniu.

Ale Stiles miał to gdzieś.

Wybiegł za nią nie zważając na głosy z sali, które nakazywały mu nieopuszczanie miejsca. Nic się nie liczyło poza tym, że musiał ją znaleźć.

Pobiegł korytarzem co chwilę wołając jej imię. Na korytarzu znalazł porzucone czarne szpilki, które, jak mu się zdawało, musiały utrudniać jej bieg.

Czyli przed czymś ucieka, pomyślał. Pytanie czy przed powodem krzyku, czy reakcją ludzi.

Zobaczył ją przez okno, jak biegnie poza murami szkoły. Niewiele myśląc otworzył najbliższe okno i chwilę później był już na zewnątrz.

-Lydia! Chcę ci pomóc!

-Więc mnie zostaw!

Nie ma mowy, pomyślał przyspieszając biegu.

Co jak co, ale biegać to potrafił naprawdę dobrze. Nie startował nigdy w zawodach, choć mógłby. Nigdy specjalnie o tym nie myślał.

Ni stąd ni zowąd pojawiło się coś, czego nigdy nie spodziewał się zobaczyć przed szkołą, tym zwykłym, nie wyróżniającym się niczym liceum. A pojawił się tam helikopter zapakowany uzbrojonymi ludźmi, którzy najwyraźniej nie szli tam postraszyć uczniów z gorszymi ocenami.

Dziewczyna zatrzymała się, zaczęła rozglądać się dookoła. Spostrzegł ją i już chwilę później stał tuż obok.

-Hej, Lydia, co się..

-Wiesz gdzie mogę się ukryć?

-Co?

-Gdzie mogę się tu ukryć?

Spojrzał na nią. Na tą zapłakaną, przerażoną i zdeterminowaną dziewczynę, tak inną niż ta, którą widywał na korytarzach. Była tak dziwnie prawdziwa, o wiele bardziej niż Panna Perfekcyjna z całą swoją idealnością.

-Zaprowadzę cię.

-Nie możesz. Zabiją cię. Nie mogę... Nie chcę mieć więcej żyć na sumieniu... - pokręciła głową.

-Tędy. - pociągnął ją za rękę.

-Powiedziałam, że...

-Nie masz butów. - stwierdził fakt ciągnąc ją w odpowiednią stronę.

Zmarszczyła brwi i otworzyła usta chcąc coś powiedzieć, ale szybko zmieniła zdanie.

-To akurat mój najmniejszy problem. - powiedziała pod nosem biegnąc za nim.

Pokiwał głową. Wiedział, że musi wymyślić jakieś dobre miejsce żeby nic jej się nie stało. Pomysł przyszedł mu do głowy szybko i choć nie był najlepszym możliwym, to jedynym jaki miał.

Dobiegli do lasu, gdzie po dłuższej chwili znalazł pożądane przez siebie miejsce. Duży, stary dom, który kilka lat wcześniej przeżył dość spory cios w postaci pożaru.

-Byłem tu kilka razy ze Scottem.

-Zwiedzacie opuszczone domy dla zabawy? - uniosła brwi wchodząc do środka.

-Byliśmy ciekawi. - wzruszył ramionami. - Więc... może opowiesz mi coś o tym, co się dzisiaj stało?

-Sama niewiele wiem, ale im mniej wiesz ty, tym lepiej. Zostanę tu tylko chwilę, później stąd wyjadę.

-A co z twoimi rodzicami?

Przygryzła wargę.

-Mój ojciec jest... em... niedostępny... , a matka... zginęła dzisiaj... podczas lekcji matematyki. - westchnęła powoli kiwając głową w przód i tył.

-Jak to? Co? Skąd mogłabyś o tym wiedzieć?

-Po prostu to wiem. - przerwała zamykając oczy. - Dlatego właśnie mnie szukają. To oni ją zabili. I zabiją cię jeśli dowiedzą się, ze mi pomogłeś. Lepiej zapomnij o tym, że kiedykolwiek mnie widziałeś.

-Jadę z tobą. - powiedział pewnie. - Powiem tacie, że to... coś wymyślę. Wrócimy jak sytuacja się uspokoi...

-Stiles. Muszę odejść.

-Więc ja odejdę z tobą. - wzruszył ramionami. - Nie pozwolę byś odchodziła całkiem sama. To nudne. Nie możesz mi zabronić.

Pokręciła głową.

-Nie wiesz na co się piszesz.

-Na wycieczkę z Lydią Martin, najbardziej nieodkrytą gwiazdą szkoły, która z pewnością zdobędzie kiedyś nobla z matematyki.

Zaśmiała się pod nosem.

-Medal Fieltza.

-Co?

-Nobel nie ma nagród z matematyki. Medal Fieltza będzie tym, który wygram. ***

Spojrzał na nią i szeroko się uśmiechnął.

-To będzie nasza przygoda?

-Nie. - westchnęła jeszcze utrzymując na twarzy cień uśmiechu. - Mam nadzieję, że pozbędę się ciebie jak najszybciej, a przy okazji przeżyję choćby do czasu, aż zdobędę Medal Fieltza i stanę się na tyle ważna, że nie będzie im opłacało się mnie zabijać.

Dla mnie już jesteś, pomyślał, i właśnie dlatego muszę iść z tobą.



~♦~


* - teen wolf, s01e01
** - teen wolf, s05205
*** - teen wolf, s01e12